Zapytałem wówczas red. Sakiewicza o przyszłość Polski: – Czy pan jest optymistą - zapytałem. - Tak, Polska ma dużo szczęścia, dlatego wierzę, że będzie lepiej – odpowiedział. Trzy dni później doszło do katastrofy w Smoleńsku

Chciałbym podzielić się refleksją na temat tych zagadkowych dla wielu, Klubów Gazety Polskiej. Grupują one, jak ujęła to niegdyś „Rzeczpospolita”- „spiskowców wolności”. Bez wątpienia siłą klubów są ludzie, twardzi i odporni na pokusy.

 W dobie ogromnego zakłamania, braku obiektywizmu i powrotu cenzury w mediach państwowych i prywatnych, trudno mi wyobrazić sobie życie bez tych niezależnych „tworów” (niezależność rozumiem tu bowiem jako samostanowienie, ale o tym za chwilę).
 
Tak, są niezależne od partii Jarosława Kaczyńskiego, a nawet od samej „Gazety Polskiej”. Zaczynam od tego wątku, bo wielu „nienawidzących nas bez powodu” zarzuca nam całkowitą zależność. Myślę, że po prostu zazdroszczą nam zdolności organizacyjnych i sukcesu „marketingowego”. No cóż, skoro potrafią tylko obrażać, to sobie tylko wystawiają świadectwo.
 
Oczywiście na wszystko patrzę przez pryzmat klubu opolskiego, do którego należę. Nie jestem w stanie ręczyć za inne kluby, ale myślę, że w większości jest podobnie. Słowo dla atakujących kluby: proszę sobie wyobrazić jednomyślność i decydowanie przy sprzeciwie większości w gronie, gdzie co drugi człowiek jest wielką (nawet za wielką) indywidualnością. Byłby to jakiś żart :) Zapewne atakujący i obrażający kluby będą wiedzieli swoje... Niech im będzie:)
 
Nieoszacowane zasługi w stworzeniu Klubów ma oczywiście sama „Gazeta Polska”, która pomogła je stworzyć, dając miejsce na swoich łamach (informując o spotkaniach i zebraniach klubowych), organizując przy tym ogólnopolskie zjazdy przedstawicieli i członków Klubów Gazety Polskiej. Tylko uwaga! Sama „GP” nie wtrąca się, nawet najsłabiej, w prace klubów. Prawo i Sprawiedliwość? Szczerze mówiąc jestem zdziwiony jak bardzo kluby są niezależne od PiS-u. Powiem inaczej, ta współpraca jest zdecydowanie za słaba.
 
Kluby Gazety Polskiej są dla mnie enklawą wolności. Na początku na klubowe wykłady otwarte w Opolu przychodziło 30 osób, teraz często ponad 300. To tu mogłem porozmawiać z Dorotą Arciszwską-Mielewczyk z Powiernictwa Polskiego, Rafałem Ziemkiewiczem, Mariuszem Pilisem, Sławomirem Cenckiewiczem, Antonim Macierewiczem, dr Janem Żarynem, czy samym Tomaszem Sakiewiczem. To na spotkaniach organizowanych przez kluby spotykają się zwykli ludzie, patrioci, znani działacze opozycyjni, osoby z różnych, często skłóconych środowisk, które jednak w sprawach ważnych dla Polski potrafią znaleźć wspólny język. Spotykają i uczą się porozumieć, a w przyszłości może nawet współpracować? 
 
W klubach nie zawsze jest spokojnie. Czasem bywa „gorąco”. Nawet często. Tak gorąco, że nawet mi zdarzyło się trzasnąć drzwiami. Różnice zdań bywają duże. Często wynikają z zamieszania informacyjnego wytworzonego przez 45 lat komunizmu i 22 lata (niektórzy twierdzą, że „wolnej”) Polski.
 
Należy zaznaczyć, że kluby nie są „piłsudczykowskie” ani „endeckie”. Jedyną ideą łączącą osoby zaangażowane w prace klubów jest dobro Polski. I zadawanie pytań. Pytań, o co „w tym wszystkim” chodzi.
 
Myślę, że to m.in. tu rodzi się wolna Polska. Nie na zjazdach partyjnych, nie w walkach o pierwsze miejsce na liście, nie w przeszkadzaniu konkurentowi z tej samej partii...
Wolna Polska rodzi się na Mszach rocznicowych w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej, na spotkaniach klubowych, gdzie ludzie mogą wymienić się informacjami na temat ciekawych książek, wydarzeń, i nurtujących wszystkich konkretnych problemów, czy rodzi się na otwartych spotkaniach z mieszkańcami Opola, na akcjach i happeningach.
 
Kluby są coraz surowsze dla polityków z którymi współpracują, i w tym jest ich siła. Jeśli niektóre kluby nie są wymagające, to powinny być! To kluby i ich członkowie wybierają tych członków Prawa i Sprawiedliwości, których chcą promować, a nie odwrotnie. W dużej mierze dzięki Klubowi Gazety Polskiej w Opolu młody i aktywny działacz PiS, Radny Miasta Opola i jednocześnie członek Klubu Gazety Polskiej w Opolu dostał się do Sejmu. 
 
Kluby nie mają lekko. W najbardziej skomunizowanym województwie jakim jest woj. opolskie, jest dużo problemów: z salami na spotkania, czasem ktoś nas obrazi, po dyskryminuje, świadomie przeinaczy informacje na nasz temat. Niektórzy udają, że nie wiedzą o naszym istnieniu. Nic nie szkodzi. Wkrótce sami „im” się przypomnimy.
 
Na zakończenie chciałbym przypomnieć rozmowę, która odbyła się w opolskiej herbaciarni, gdzie razem z przewodniczącym Klubu Gazety Polskiej w Opolu Ryszardem Szramem (chwała Ci Ryśku za to co robisz) miałem przyjemność rozmawiać z red. Tomaszem Sakiewiczem. Miała miejsce 7 kwietnia, Sakiewicz przyjechał wówczas pociągiem na spotkanie z mieszkańcami Opola.
 
Zapytałem wówczas red. Sakiewicza o przyszłość Polski:
       Czy pan jest optymistą - zapytałem.
        Tak, Polska ma dużo szczęścia, dlatego wierzę, że będzie lepiej – odpowiedział.
 
Trzy dni później, w niewyjaśnionej do dziś katastrofie lotniczej, zginął Prezydent RP i 95 ważnych dla Polski osób.
 
Obawiam się, że Kluby Gazety Polskiej czeka wkrótce dużo, a nawet więcej niż dużo, bo bardzo dużo ciężkiej pracy. I wiele kłopotów. Może nawet o większym znaczeniu jak ten z 10 kwietnia 2010 roku. Niestety...